Pod opieką Dobrego Pasterza...

 

Nowy rok szkolny rozpoczęliśmy z Bożym błogosławieństwem... Choć łączymy się w modlitwie i dzielimy z naszym Duszpasterzem - o. Krzysztofem Cieślikiewiczem OFM Conv - smutek z powodu odejścia Mamy do wieczności, wiemy że Jego modlitwa nam towarzyszy i jest z nami zawsze Jezus - nasz Dobry Pasterz. 

Minęły już dwa tygodnie nowego roku szkolnego. Zmniejszyła się liczba rodziców odwiedzających nasze biuro, powoli wszystko wraca do normy. Jeszcze nie mogę ochłonąć po emocjach ostatnich dni, kiedy to w podziw wprawiały mnie najmłodsze dzieci – np. z klasy pierwszej, opiekujące się młodszym od siebie bratem lub siostrą – z dumą odbierające dla nich szkolne bilety na transport lub uniforom. Zdarzało się nie raz, że pierwszoklasista, pozostawiony rano przez rodzica w bramie szkoły, trafiał do naszego biura po odbiór biletu – zagubiony, zmieszany, wśród obcych ludzi – czekał cierpliwie, aż któryś z pracowników zastąpi jego rodzica i zaprowadzi do klasy, po drodze zmieniając ubranie na mundurek szkolny.


Rozpoczęłyśmy drukowanie i przycinanie imiennych biletów dla każdego dziecka w szkole już w listopadzie ubiegłego roku. Z tej produkcji pozostało dużo małych skrawków papierków, z których można zrobić rozmaite kolorowe zabawki. Jeśli tylko do biura trafi dziecko chore, czymś wyraźnie zmartwione, lub zmuszone długo czekać na rozwiązanie swego problemu przez dorosłych, otrzymuje te papierki oraz odpowiedni instruktaż. Po krótkim czasie, szczęśliwe, trzyma w rękach swoje nowe zabawki. 

Na parafialnym podwórku zrobiło się gwarno – dzieci po szkole trafiają do swoich grup przygotowania do sakramentów. Jeśli nie możemy tam znaleźć miejsca na próbę chóru, wychodzimy przed bramę, na ulicę, i siadamy pod palmami. Śpiewamy wszędzie, gdzie to możliwe.

 

Jeszcze innych, niezapomnianych wrażeń, dostarczają nam powroty do domy szkolnym autobusem. Ze współczuciem przyglądam się śpiącym maluchom – w autobusie jest dużo dzieci a mało miejsca – często na dwóch siedzeniach jedzie czworo dzieci. Śpią jedno na drugim. Nasz autobus zawsze odjeżdża ostatni. Postawa konduktora, który opiekuje się dziećmi, przywołuje mi na myśl przypowieść o Pasterzu i zaginionej owcy. Erasto, gdy trzeba nawet godzinę biega po terenie szkoły i przegląda klasy, dzwoni do wszystkich innych kierowców i konduktorów autobusów – w poszukiwaniu dziecka, które powinno było się znaleźć w naszym busie. Nawet mobilizuje nas wszystkich do nawoływania głośno po imieniu – w nadziei że znajdzie w busie śpiącego malca. Nigdy nie odjedziemy, jeśli los choć jednej owieczki nie jest znany konduktorowi naszego busa. A zadanie nie jest łatwe – każdego dnia ze szkolnego transportu korzysta ponad 1200 dzieci, dowożonych w dwóch turach, 20 autobusami.

 

Popularne posty z tego bloga

Szkoła jest moją misją...

Wszystko nowe...

Pan Jezus tu na mnie czekał....